Koniec roku zwykle jest czasem podsumowań. Mimo że ostatnio nie dałam rady pisać regularnie postów na bloga, to jednak o nim nie zapominałam. Zdecydowałam się więc napisać trochę o mojej drodze herbaty w 2016 roku. Dałam się na dobre wkręcić w świat herbaty; poznałam kilka herbacianych klasyków, zakupiłam trochę ceramiki, wzięłam udział w herbacianym wydarzeniu, zaczęłam blogować.
Od zawsze znajomi żartowali, że kiedy trzymam w rękach ciepły kubek, przenoszę się do własnego świata. Mimo wielu zmian, które zaszły we mnie w minionym czasie, ich diagnoza pozostaje aktualna — herbata jest istotnym elementem mojego świata. Przestała być tylko napojem, stała się czymś więcej. Jest ona dla mnie ucieczką od codzienności, towarzyszką chwili relaksu, pozwala skupić się na tych częściach otaczającego mnie świata, o których zapominam w czasie codziennej bieganiny. Pozwala wyciszyć się, zastanowić, ponadto sprawia wielką radość, gdy mogę dzielić się nią z kimś innym. Stała się pasją, częściowo może nawet stylem życia. Zaczęłam odkrywać bogactwo świata herbaty przez szukanie informacji w internecie na stronach, blogach, YouTubie oraz kupowanie lepszej herbaty. Wraz z nią przyszło korzystanie z innych, mniejszych niż dotychczas naczyń, które również okazały się być fascynujące.
Ważnym krokiem była decyzja o założeniu bloga. Nosiłam się z tym pomysłem przez jakiś czas, jednak nie traktowałam tego jako planu do realizacji. Zmotywowana przez moich najbliższych, przeszłam do działania.
Istotne dla mnie było także wciągnięcie znajomych w moją pasję, przynajmniej częściowe. Pijaczka herbat torebkowych została nawrócona na herbatę sypaną, a zdeklarowany miłośnik kawy, głoszący początkowo, że herbata nie ma smaku, dziś ochoczo pije bogatą w teinę i intensywną w smaku matchę. Oprócz opisanego wcześniej Spotkania Siorbaczy, gdzie piliśmy yerba mate, spotkaliśmy się drugi raz, by oprócz yerby próbować różnych herbat zielonych, parzonych w gaiwanie… właśnie, gaiwan!
To małe chińskie cudeńko również posiadam od tego (2016) roku i jestem w nim zakochana. Podobnie jak z rozpoczęciem bloga, z zakupem gaiwana zbierałam się dość długo… tak długo, że kupiłam go dopiero w lipcu, po Świecie Herbaty w Cieszynie. Podczas jednego z paneli dyskusyjnych, na temat świadomości herbacianej i polskich blogów herbacianych, jedna z panelistek opowiadała o swoich początkach z herbatą. Wspominała, jak na forum internetowym, powtarzaną do obrzydzenia poradą dla początkujących było „kup gaiwan“. Do tego czarka, dobra herbata i można zacząć odkrywać niesamowity świat camellia sinensis. Tak, miałam od tego zacząć, z Cieszyna jednak wróciłam z czajniczkiem. Po powrocie do domu słowa „kup gaiwan“ słyszałam zamiast „dzień dobry“ i „do widzenia“. Grunt to mieć wokół siebie ludzi, na których motywację można liczyć. W ten sposób, ani się obejrzałam, a uczyłam się, jak korzystać z tego naczynia, bez powodowania oparzeń i rozlewania.
Wspomniane wyżej Święto Herbaty w Cieszynie było jednak najważniejszym dla mnie wydarzeniem związanym z herbatą w 2016 roku. Dowiedziałam się wielu rzeczy, spróbowałam wielu herbat, dokonałam zakupów. Dwa bardzo intensywnie spędzone dni, pełne degustacji, warsztatów, wykładów.
Dowiedziałam się nieco o Darjeelingach, o słynnych czajniczkach Yixing i wielu innych rzeczach, zetknęłam się z vegeceramiką — dekorowaniem ceramiki przy pomocy warzyw, soli i cukru, spróbowałam herbat z Kenii, Japonii, a także z innych miejsc na świecie. Poza tym, klimat imprezy był niezwykły! Zdecydowanie było to cudowne rozpoczęcie wakacji.
Wakacje były okresem, kiedy miałam znacznie więcej czasu na kształcenie się w dziedzinach pozaszkolnych, od września mój herbaciany rozwój przystopował. Staram się nadal czytać, oglądać i oczywiście, najważniejsze, parzyć.
Ciekawym doświadczeniem było poznanie historii picia herbaty w Rosji podczas wykładu i czajopicia w Mytiszcziach.
Bardzo przyjemnym zakończeniem 2016 roku było wygranie zestawu do chińskiej ceremonii herbacianej w konkursie na stronie Kazimierz Pawlowski Travel na Facebooku. Zupełnie zapomniałam o tym konkursie, a tu pewnego spokojnego popołudnia dostałam informację o wygranej! Bardzo miła niespodzianka.
Mam nadzieję, że w 2017 roku uda mi się poszerzyć swoją wiedzę, spróbować więcej herbat, wziąć udział w innych wspaniałych spotkaniach, przeczytać kilka książek. Liczę, że 2017 rok będzie jeszcze bardziej herbaciany!
Marzyłaś o gaiwanie a masz dwa! 🙂 Spełnienie wszystkich herbacianych marzeń w 2017 roku, Mała Herbaciarko 🙂
Dziękuję bardzo 😀
Bardzo fajnie opisany 2016 roku. Zazdroszczę Ci tego czajopicia i wykładu w Mytiszcziach.
Dzięki 😊 czajopicie było wspaniałe, fajnie na własne oczy zobaczyć trochę historii i kultury
Tak samo jak Robert, zazdroszczę udziału w chayepityu i wykładzie w Mytiszcziach. Poza tym jak patrzę na zdjęcie z vegeceramiką… to jestem na siebie taki zły, że nie postarałem się — i nie odebrałem/kupiłem swojej czarki… 😉 Za to dzięki zdjęciu, które dodałaś — mogę podziwiać, jakie cudeńka wyszły! 🙂
Wszystkiego najlepszego w 2017 roku! 🙂
Dziękuję 😀
Czarki prezentują się ciekawie, moja nie jest jednak użyteczna — trochę przecieka, może pękła przy wypale.