Bałam się, że pod koniec sierpnia krótkie spodenki trafią na dno szafy. Na szczęście tak się nie stało! Piękna, słoneczna pogoda… aż się prosi o jakiś orzeźwiający napój, oczywiście u mnie jak zwykle herbaciany. Wybór był prosty — marokańska herbata.
Napój ten pochodzi z rejonów północnej Afryki. Inne jego nazwy to, między innymi, herbata miętowa, ataj (z arabskiego), Tuareg, czy berberyjska whisky. W składzie znajduje się chińska zielona herbata gunpowder, świeża mięta (mimo że w internecie można znaleźć przepisy na tę herbatę z miętą pieprzową, w Maroku używa się egipskiej mięty zielonej, której smak jest delikatniejszy od pieprzowej) oraz duuuuuuża ilość cukru, zwykle w stożkach. Sama nie słodzę, dlatego z początku nie byłam do tego przekonana, jednak cukier jest nieodłącznym elementem tej herbaty. Ciężko mi sprecyzować, ile dokładnie się ją słodzi, ponieważ w każdym domu jest zapewne przygotowywana trochę inaczej. Najlepiej samemu spróbować i znaleźć przepis, który najbardziej będzie nam odpowiadał.
Herbatę przygotowuje się w metalowym czajniczku ze spiczastą pokrywką, pije się natomiast w niedużych, często pięknie zdobionych szklankach. Cały komplet do herbaty stawia się zwykle na metalowej, równie dekoracyjnej tacy. Zachwycona zdjęciami znalezionymi w internecie, jak również orzeźwiającą mocą tego napoju, zdecydowałam się na zakup kompletu marokańskich szklaneczek, by picie jej było jeszcze większą przyjemnością. Jest ich sześć, są matowe, ozdobione wzorami w złotym kolorze, każda ma inny kolor. Poza gorącym sezonem użytkowania, świetnie sprawdzają się w roli świeczników wraz ze świeczkami „podgrzewaczami“, wprowadzając orientalny klimat do moich czterech ścian. Używam ich także do innych napojów. Myślę, że dobrze sprawdziłyby się w roli prezentu.
Co do samego przygotowania berberyjskiej whisky, sposobów jest wiele. Jedne są bardziej złożone, inne sprowadzają się do paru czynności. W wersji dla najmniej cierpliwych, wystarczy wsypać do czajnika herbatę, włożyć świeżą miętę (poza sezonem można ją zastąpić suszoną), dodać cukier i zalać wodą. Istnieją również gotowe mieszanki herbaty z mięta, czy innymi dodatki, na przykład popularne są płatki róży.
Osoby dysponujące większą ilością czasu i cierpliwości mogą zaparzyć ataj w wersji bardziej tradycyjnej. Na początku ogrzewa się czajnik gorącą wodą. Następnie wsypuje się do środka gunpowder i wkłada gałązki mięty. Dobrze jest je trochę zgnieść, aby wypuściły jeszcze więcej aromatu. Oryginalnie cukier w stożkach dodaje się już podczas parzenia. Następnie zalewa się wszystko zagotowaną wodą… tak, wrzątkiem! Niektórzy nawet całość jeszcze chwilę gotują! Sparzona zielona herbata robi się gorzka, jednak przy dużej ilości cukru nie stanowi to problemu. Napój zaparza się około 10 minut. Aby cukier dobrze się rozpuścił, herbatę parokrotnie przelewa się z czajnika do szklanek, a potem znowu ze szklanek do czajnika. Gdy przelewa się napój w ten sposób, traci on jednoczenie ciepło, dzięki czemu szybciej uzyskuje odpowiednią temperaturę do picia. Marokańską herbatę nalewa się do szklaneczek z wysoka, tak, aby na powierzchni powstały bąble — pianka zwana turbanem. Dodatkowo można udekorować napar przez włożenie miętowych gałązek do szklanek lub położyć na wierzchu listki mięty.
Zbyt czasochłonne? Cóż, możliwe, że na co dzień nikt nie zada sobie tyle trudu w przygotowaniu herbaty. Myślę jednak, że warto jest przygotować napar w taki sposób, na przykład, podczas wizyty znajomych czy chwili odpoczynku. Ostatnie ciepłe dni, więc dobrze zakończyć lato pozytywnym akcentem w postaci nowego sposobu na herbatę. Moim bliskim posmakowała (:
Smakuje tak dobrze, jak wygląda 😋