Co przywieźć miłośniczce herbaty z podróży? Oczywiście coś związanego z tym napojem. Ostatnio dostałam od mojego kochanego chłopaka przywiezioną z USA butelkę Humm Kombucha Chai.
O kombuchy (czyt. kombuczy) słyszałam wcześniej, jednak niewiele. Wiedziałam, że fermentacja, że jakiś grzyb, ale nigdy nie zgłębiałam tematu. W ostatni weekend, dostawszy butelkę tego napoju, jako świadomy konsument postanowiłam dowiedzieć się więcej. Wyczytałam, że kombucha, zwana grzybkiem herbacianym lub japońskim, jest symbiotycznym układem bakterii i drożdży (SCOBY) o żelowej konsystencji. Tą samą nazwą określa się sfermentowany napój, który tworzony jest na bazie słodzonej herbaty, do której następnie dodaje się grzybek herbaciany. Pozytywnych właściwości kombuchy jest mnóstwo: pomaga zrzucić zbędne kilogramy przyspieszając metabolizm, działa probiotycznie, oczyszcza… To tylko niektóre z „magicznych“ właściwości tego napoju. Jak widać, już same właściwości zdrowotne zachęcają do jej picia! (dla zainteresowanych jej właściwościami: zajrzyjcie tutaj oraz tutaj).
Firma Humm posiada dziewięć wersji kombuchy, osiem smakowych i jedną bez dodatków. Napoje są sprzedawane w butelkach z ciemnego szkła o pojemności 400 ml. Kombucha Chai w składzie ma organiczny napój kombucha (filtrowana woda, organiczna herbata zielona i czarna, organiczny cukier trzcinowy oraz żywe kultury kombuchy) oraz chai (wodę, cukier trzcinowy, organiczną czarną herbatę, organiczne przyprawy, melasę, wyciąg z wanilii, kwasek cytrynowy oraz naturalne aromaty). Użyte przyprawy nie są dokładnie podane.
Kaloryczność tego napoju to 45 kcal na porcję 8 fl. oz. (to jest 237 ml). Butelka zawiera około dwóch porcji. Oprócz tego, na butelce znajdziemy informację o możliwej obecności alkoholu — w końcu jest to napój fermentowany. Jego zawartość to około 0,5% masy. Napisano też, by nie wstrząsać butelką przed otwarciem (lekko gazowany napój mógłby wtedy zaatakować). Napój jest bezglutenowy i wolny od GMO.
Kombucha pachnie bardzo przyjemnie; czuć goździki, bardzo delikatny aromat wanilii, cynamon. Zapach przypomina trochę piwo, czuć odrobinę alkoholu. W smaku jest delikatna, nieco jabłkowa, lekko kwaskowa. Przypomina nieco uwielbiany przeze mnie kwas chlebowy, jest jednak mniej słodka. Kompozycja przypraw i nazwa „chai“ sugeruje powiązanie z masala chai — słodką indyjską herbatą z mnóstwem korzennych przypraw i mlekiem. Napój nie jest całkiem klarowny, zapewne jest to nasz magiczny grzybek.
Mimo że przyprawy nie są bardzo intensywne w kombuchy Humm, napój ten jest nieco „świąteczną“, bardzo przyjemną kompozycją, szczególnie dobrą na jesień czy zimę. To pierwszy raz, gdy próbowałam napoju tego typu, mam nadzieję jednak, że nie ostatni! Chętnie sięgnę po nią jeszcze raz.
Patrząc na te zdjęcia i czytając Twój opis chciałabym się tego napić 😀 nie pomyślałabym że herbata ma tyle twarzy
Ja na początku też 😀 jest to tak złożony temat, że nie sposób się w nim nudzić
Przyprawy to jedno, ale słowo „chai“ wcale nie wskazuje na powiązanie z masalą chai, z prostej przyczyny, słowo „chai“ oznacza herbatę (przykładowo język rosyjski — czaj; чай), a masala, w języku hinduskim oznacza ostre przyprawy, więc niestety, ale powiązania, przynajmniej z nazwy tutaj nie ma. Niemniej jednak jestem ciekaw czy gdzieś w Polsce można dorwać kombuche, bo chętnie bym spróbował 😉
Samo słowo „czaj“ z przyprawami faktycznie nie ma nic wspólnego, jednak jak zaznaczyłam na początku, jest to napój amerykański… Dla przeciętnego Johna „chai“ kojarzy się w pierwszej kolejności z korzenną herbatą z mlekiem ze Starbucksa, pewnie większość z nich nawet nie wie, że to „czaj“ po prostu „herbata“. Mało tego; sam skład napoju jako „chai“ podaje ekstrakt i przyprawy, a McCafe McDonald’s posiada w swojej ofercie Chai Latte które… nawet nie jest herbatą — to kawa z przyprawami. Poza tym wszystkie napoje Humm mają w składzie herbatę, a tylko ta jedna ma to słowo w nazwie.Także myślę, że chai dla Amerykanów jest trochę czym innym niż jest faktycznie 😉
Dzięki za wartościowy komentarz!
O proszę, nawet o tym nie wiedziałem. Niestety, czy też może stety, nie jestem bywalcem takich miejsc, jakoś mnie nie pociągają (nie to co np. Czajownia we Wrocławiu), ale dobrze wiedzieć, że słowo „czai“ przynajmniej na zachodzie przechodzi pewną przemianę znaczeniową, w mojej opinii na gorsze, niemniej jednak dobrze wiedzieć, że coś takiego się zadziało, można wtedy lepiej wyprowadzać ludzi z błędu 😀 Pozdrawiam ^^
Jesteśmy trochę bliżej Wschodu, także i bardziej świadomi herbacianie 😉